28 lutego 2014

LEGO Przygoda, czy też lego PRZYGODA?

    W kinach nowy film. Nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi, nigdy przed wejściem do sali kinowej nie słyszałam o nim wcześniej. Nie miałam żadnych oczekiwań, nie wiedziałam o czym będzie, nie chciałam go do niczego porównywać. Po prostu musiałam spokojnie wysiedzieć w fotelu prawie dwie godziny, a może ponad dwie, cóż reklam nigdy za wiele. Zwiastuny były nawet poruszające, wzruszające, czy też zwyczajnie dotykające czegoś tam w moim kruchym organizmie, czegoś odpowiedzialnego za wytwarzanie łez i wykrzywiające kąciki ust zgodnie z grawitacją. Zimowa opowieść i piosenka Birdy. Ładne rzeczy. Szybko się skończyły i zaczęła się p r z y g o d a.
     Kino dziecięce, to nie moja bajka. Ale! Wymowa filmu sensowna. Fabuła trochę chaotyczna, jak zabawa dziecka, jednak na plus. A i animacje są chwalone przez znawców. Wszystko takie cudowne, a ja mimo to zawiedziona.Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do pięknych zdjęć. Nie potrafię myśleć o filmie i nie wyobrażać sobie klimatycznych kadrów. Taka retardacja, odpoczynek. W filmie animowanym ciężko o takie ,,efekty". Nie podobały mi się też dialogi, z jednej strony coś bardzo prymitywnego, słowa padające jakby z ust bawiącego się dziecka, a zaraz nawiązania do historii, kultury. Niefretete- czy siedmiolatek naprawdę będzie wiedział, że chodzi o Nefretete? A nawet jeśli będzie ,,znał ją" ze słyszenia, to czy powie o niej coś więcej? Może za mało we mnie wiary w dzieci. Przynajmniej w tych kategoriach, bo na nauce i technice znają się na piątkę.
     Film (o, nazwałam tę niekończącą się animację filmem, cud!) miał chyba jakiś sens. Wystarczy uwierzyć, jak mówił ważny dla wymowy filmu plakat na ścianie pomieszczenia należącego do jednego z bohaterów. Słowa te są mi niezwykle bliskie, wierzę, że wiara (ach, taka niezgrabna składnia) naprawdę potrafi zdziałać cuda. I ktokolwiek, by o tym nie mówił, nawet w taki (taaak...) sposób, będzie to ważne. Przeciętny mężczyzna/ chłopiec/ klocek lego (płeć nie ma tu nic do rzeczy, szczególnie dziś!) - Emmet, był uważany przez innych za wybrańca, sam jednak był przekonany, że tak nie jest. Jego wiara budowała się w oparciu o słowa innych ludzi. I w końcu uwierzył, dostrzegł swoją wyjątkowość. I zdziałał cuda. To jest piękne, naprawdę wystarczy uwierzyć. A, i trzeba dzielić się tym Sekretem, trzeba, jeśli chcemy być szczęśliwi wśród innych szczęśliwych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony po sobie ślad na moim blogu. Bardzo cenne są dla mnie Wasze pochlebne komentarze, ale i te ze słowami krytyki. Jeśli macie jakieś uwagi- napiszcie o tym, dzięki temu będę mogła się doskonalić. :)